logo
 

Katoflix

A
A
A
 
ks. Krzysztof Grzywocz
Kilka praktycznych uwag zza drewnianych kratek

I tańcząc śpiewać będą: wszystkie moje źródła są w Tobie

Cóż można by powiedzieć niepraktycznego o sakramencie pokuty? Może coś o butach, w jakich należałoby się spowiadać, albo o jego obecności w teologii Marcina Lutra? Co można powiedzieć praktycznego? Może napisać kilka wzorów rachunku sumienia albo sporządzić katalog spowiedników ze specjalnym certyfikatem od Pana Boga? Jak określić praktyczność i niepraktyczność, gdy dotykamy Misterium, w którym łączą się sprawy Boskie ze sprawami ludzkimi? Psalm 87 kończy się słowami: "i tańcząc śpiewać będą: wszystkie moje źródła są w Tobie". Bóg jest ostatecznym źródłem pra-praktyczności i jej określeniem. Co nie jest z Boga, co nie ma z Nim żadnego związku, co do Niego nie prowadzi, jest niepraktyczne. Ufam, że kilka uwag tu spisanych, pomoże zbliżyć się do Boga - miłośnika praktyczności.

Lęk i przygotowanie do spowiedzi

Przygotowaniu do spowiedzi towarzyszy często lęk: "boję się spowiedzi", "tak długo się nie spowiadałem, ponieważ się bałem". Wielu pozbyłoby się tego lęku, jak męczącego towarzysza podróży, który za każdym zakrętem przeczuwa grożące niebezpieczeństwo. Można ulec pokusie, myśląc, że to właśnie ten sakrament jest źródłem mojego lęku, który wysłany przez to święte Misterium powinien mnie, poprzez zastraszenie, lepiej umotywować do drżących wyznań. Im bliżej konfesjonału, tym większy lęk, im dalej - tym mniejszy. Sam lęk jest faktem, lecz taka jego interpretacja budzi zastrzeżenia i utrudnia dobre przygotowanie do sakramentu pokuty.

Różne są rodzaje lęku, jeden z nich związany jest z utratą miłosnej więzi. Gdy dziecko w dużym mieście traci kontakt z rodzicami, odczuwa lęk sygnalizujący ewentualne niebezpieczeństwo. Podobnie dzieje się w grzechu, który w swej istocie jest zerwaniem albo osłabieniem istniejących, miłosnych relacji z Bogiem, z drugim człowiekiem i z sobą samym. Konsekwencją grzechu jest więc także lęk. [1] Człowiek żyje i może rozwijać się jedynie wtedy, gdy jest kochany i kocha. Utrata albo osłabienie tej rzeczywistości rodzi lęk proporcjonalny do wielkości grzechu. Ten lęk można ukryć (najczęściej także i przed sobą samym), lecz nie można się go pozbyć; powraca tylnymi drzwiami w postaci agresji, nieumiejętności podejmowania decyzji, natręctw, perfekcjonizmu, trudności w nawiązywaniu kontaktów, nadopiekuńczości, dużych napięć seksualnych, chorego poczucia winy itp. Człowiek, bojąc się tych symptomów, zaczyna z nimi walczyć, zwiększając tym samym ukryty lęk. Owocem takiej walki jest wzmocnienie symptomów.

Możemy żyć i rozwijać się w lęku, który niekoniecznie musi być konsekwencją naszego grzechu, lecz także grzechu osób mających wpływ na nasze życie albo "grzechu" całej kultury. Grzech bowiem nigdy nie jest rzeczywistością prywatną, lecz jego skutki dotykają innych. Ten, często nie uświadomiony, lęk przed brakiem miłości staje się cichym i najczęściej okrutnym reżyserem życia.

Bóg pragnie pokazać człowiekowi lęk, pragnie wydobyć go z jego wnętrza po to, aby człowiek wziął za niego odpowiedzialność. Sakrament pokuty jest jak światło, w którym można dostrzec także i ten rodzaj lęku. Zasięg tego światła wykracza poza "ramy" samego sakramentu, obdarowując człowieka świadomością lęku, zanim człowiek od-da grzechy przez kratki konfesjonału. Świadomość tego lęku jest pierwszym darem Ojca czekającego na powrót dziecka, jest jak miłosny wysłannik, który przekazuje pierwsze słowa Oczekującego, aby zachęcić do dalszej drogi. Aby dobrze przygotować się do sakramentu pokuty, trzeba więc przyjąć rodzące się przeczucie lęku jako dar: "dziękuję Ci, Ojcze, za ukazanie lęku, ukrytego w głębi wielu moich pragnień, oczekiwań, wyborów, konfliktów, za pokazanie wielkości mojego lęku, której nie przeczuwałem. >Zapominając< o lęku, oddałem mu odpowiedzialność za moje życie, stałem się posłusznym aktorem jego pomysłów, zwalniając się z trudu posłusznej wolności w Twoim, dobry Ojcze, Dramacie."

Trud i rachunek sumienia

Jednym z warunków dobrego przeżycia spowiedzi jest rachunek sumienia. Z nim związana jest trudność doświadczana przez tych, którzy nie uciekli od niej, rezygnując lub spłycając rachunek sumienia. Wielu patrzy na ten trud jednym okiem podejrzliwości, a drugim agresji. Tymczasem rachunek sumienia jest trudny, więcej - przekracza możliwości człowieka, który odrywając się od miłosnego światła, coraz bardziej wchodzi w ciemność odbierającą możliwość twórczego spojrzenia. Im dłużej człowiek trwa w grzechu, im dalej w niego wchodzi, tym trudniej go zobaczyć. W końcu można usłyszeć: "ja nie potrafię dostrzec swoich grzechów" albo gorzej: "ja nie mam grzechów". Grzech nie ma światła, aby zobaczyć siebie. Ślepemu grzechowi można natomiast włożyć do rąk inną nieprawość po to, aby spowodował następny grzech (czego przykładem jest wulgarny sposób pokazywania zła w mediach).

 
strona: 1 2 3 4
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook