Widze, ze zupelnie Pan nie rozumie wspolnotowego wymiaru Kosciola. Wiadomo, ze Pan Jezus niewiele rzeczy okreslil w sposob precyzyjny. Rowniez spowiedz, do ktorej chcialby Pan isc, moglaby wygladac inaczej, ale wyglada tak jak wyglada z woli Kosciola. Pan Jezus nie zbawia nas w pojedynke, ale we wspolnocie. Stad powolal Kosciol dajac mu wladze zwiazywania i rozwiazywania, czyli rowniez dyscypolinarnego okreslania pewnych rzeczy. Swoja przemadrzaloscia i pyszalkowatoscia neguje Pan te wole Jezusa i stara sie tworzyc jakis wlasny Kosciol. Kazania koscielne sa czyms, co buduje wspolnote. W kazdej ludzkiej wspolnocie sa jakies wymogi (przymus): rodzina, szkola, zaklad pracy. Dlaczego we wspolnocie Kosciola kazdy mialby we wszystkim isc za swoim widzimisie? Jest w Kosciele ogromna przestrzen wolnosci i wyboru. Potwierdzanie jej przez negowanie np. dni postnych, to - jak powiedzialem - pyszalkowatosc i przemadrzalosc, ktore nijak maja sie do szukania i pelnienia woli Bozej. Pozdrawiam.
Dariusz Kowalczyk SI.
Jeszcze raz zadam pytanie bo na poprzednio zadane pytania nie dostałem odpowiedzi. Dostałem jedynie odpowiedź, że jestem pyszałkowaty i przemądrzały. Pytanie: Jeśli nie uznaję przykazań kościelnych i jeśli uważam, ze złamanie ich nie jest grzechem, to czy w takim przypadku mogę iść do spowiedzi i czy dostanę rozgrzeszenie?
Jesli Pan nie uznaje przykazan koscielnych, to po co Panu spowiedz w Kosciele katolickim? Przeciez to nie ma sensu. Albo sie jest katolikiem albo sie tworzy jakas wlasna religie (z czyms sie zgadzam, z czyms sie nie zgadzam). Zreszta spowiedz zaklada chec poprawy, a Pan takowej nie ma... Co w takim razie beda znaczyly slowa: "zaluje za nie [grzechy] serdecznie..."? Do spowiedzi zawsze mozna pojsc, tylko trzeba wiedziec, po co.
Dariusz Kowalczyk SI.