logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Marta Wielek
Grzech nie jest najważniejszy
Ale przecież większość z nas idzie do spowiedzi, właśnie po to, żeby zrzucić z siebie ciężar swoich grzechów.
 
Dla wielu ludzi jest to też możliwość wygadania się, znalezienia życzliwego słuchacza, chociaż czasami niestety zniecierpliwionego. Może to być też okazja do zrzucenia jakiegoś ciężaru, który człowiekowi doskwiera; czuje, że zrobił coś złego i chce o tym możliwie precyzyjnie opowiedzieć. To są jednak takie czysto ludzkie zalety spotkania w konfesjonale, które mają pewną wartość, ale nie są w spowiedzi najważniejsze.

To dlaczego ciągle koncentrujemy się na grzechach?
 
Jest to chyba niezamierzony efekt książeczek do Pierwszej Komunii. Jeśli ktoś, przygotowując się do spowiedzi skrupulatnie, odpowiada na zawarte w niej pytania do rachunku sumienia, to jego przeżywanie sakramentu siłą rzeczy ogniskuje się na katalogowaniu swoich grzechów: “to zrobiłem, tego nie zrobiłem". Poza tym, czytając taką listę grzechów, często ulega złudzeniu, że wszystkie odnoszą się do niego. To jest reakcja podobna do tej, która towarzyszy lekturze jakiegoś podręcznika medycyny- nagle wydaje nam się, że cierpimy na co najmniej połowę opisanych w nim schorzeń. I jak tu nie być hipochondrykiem! Jak ciągle nie myśleć o tych grzechach!
 
Najbardziej przejmującym doświadczeniem tego typu było dla mnie spotkanie z pewnym człowiekiem, niewątpliwie chorym na nerwicę na tle religijnym. Miał on liczącą około pięćdziesięciu stron książeczkę zatytułowaną “Pomoc w rachunku sumienia". To była po prostu długa lista grzechów. Człowiek ten twierdził, że po przeczytaniu któregokolwiek z tych grzechów uświadamia sobie, że na pewno go popełnił. Przychodzi więc do spowiedzi z tą książeczką i recytuje wszystkie grzechy, jakie tam wymieniono. Wykańcza tak każdego spowiednika. Żaden nie jest w stanie tego wytrzymać.
 
Nigdy w życiu nie dowiedziałbym się, na jak wiele sposobów mogę grzeszyć, gdybym się nie nauczył tego z takiej właśnie książeczki. To jest gotowa lista możliwych do popełnienia grzechów: “jeszcze tego nie robiłem, może by spróbować". W każdym razie przyjdzie mi to na myśl w chwili pokusy.
 
Uważa Ojciec, że książeczki z rachunkami sumienia nakłaniają do grzechu?
 
Coś w tym jest. Podświadomie ulegamy pewnemu mechanizmowi psychologicznemu, który ćwiczy się na zajęciach z komunikacji interpersonalnej. Jeśli na przykład usłyszę: “Nie wolno ci się teraz obejrzeć za siebie", to właśnie wtedy czuję, że coś się za mną dzieje i muszę to sprawdzić. Jest to jakaś dziwna siła zakazu, która działa jak przymus zrobienia czegoś przeciwnego. Zresztą już św. Paweł zwrócił na to uwagę: Czy Prawo jest grzechem? Żadną miarą! Ale jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie mówiło: Nie pożądaj! (Rz 7, 7).
 
Jest jeszcze jedna przyczyna naszego skupienia się grzechach, ale już nie psychologiczna, tylko teologiczna - pęknięcie, które jest w nas z powodu grzechu pierworodnego. Człowiek, gdy zrobi coś złego, zamiast zauważyć, że wyrządził komuś krzywdę, martwi się, że stał się grzesznikiem. Jest to zupełnie egocentryczna i nie do pokonania skłonność do użalania się nad sobą: “no masz, okazałem się cudzołożnikiem..."
 
strona: 1 2 3 4 5 6



 
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook