logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap, Elżbieta Kot, Dominika Kozłowska
Grzechy w kratkę
Grzechy współczesności
 
Dla wielu ludzi niedzielna wizyta w centrum handlowym to jedyny pomysł na to, jak spędzić czas z rodziną.
 

Czy są jakieś „nowe” grzechy związane ze współczesną cywilizacją?
 
Ostatnio widzę narastającą świadomość odpowiedzialności za kierowanie pojazdami mechanicznymi. I tu warto pochwalić akcję uświadamiającą kierowców, choćby list pasterski biskupa Zimonia. Takie działania są potrzebne i widać ich efekty. Dobrze, że o tym się mówi, że Kościół włącza się w takie akcje. Coraz więcej ludzi przyznaje się w konfesjonale do tego, że prowadzili samochód pod wpływem alkoholu, że przekroczyli szybkość, złamali kodeks drogowy. Widać, jak ważna na tym polu jest działalność katechetyczna.
 
Umykają dzisiaj również grzechy zaniedbania: zaniedbujemy ludzi, często nawet tych, którym winniśmy szczególną pomoc – także naszych dobrodziejów. Nie zawsze też stajemy przed Bogiem z pytaniem o nasze używanie różnego rodzaju dóbr, a w konsekwencji rzadko spowiadamy się z nieumiarkowanego gonienia za nowymi wrażeniami czy produktami. W dobie konsumeryzmu moralna wrażliwość w tej sferze jest bardzo potrzebna. Pojawiają się coraz większe problemy z doświadczeniem mediów – dostępem czy nawet uzależnieniem od pornografii, a także Internetu, telewizji, seriali…
 

A co ze świętowaniem niedzieli? Czy niedzielna wizyta w supermarkecie to grzech?
 
Faktycznie to jest spory problem. W niedzielę nie wolno wykonywać ciężkiej pracy służebnej. A jeżeli mam ogródek, to czy mogę w niedzielę trochę popracować? Jeżeli dla kogoś opieka nad ogrodem jest formą relaksu albo spędzania czasu z rodziną, to nie widzę w tym nic złego. Oczywiście, jest jeszcze aspekt zgorszenia, o którym nie można zapominać. Jeśli na przykład ja będę kopać w ogrodzie, a innych ludzi będzie to gorszyć i będą mówili: „Spowiada, kazania gada, a tutaj pracuje w niedzielę”, to lepiej jest powstrzymać się od pracy. Nie można bowiem zapominać o aspektach społecznych naszych czynów i decyzji. Dzisiaj często jest przymus pracy w niedzielę. Jeśli więc nie ma się wyboru, to trudno mówić o grzechu. Również szereg prac jest koniecznych w niedzielę – wystarczy pomyśleć o służbach ratowniczych, transporcie itd.
Jeśli chodzi o wycieczki do supermarketu, mam takie przykre wspomnienie z jednej podmiejskiej parafii. Powiedziałem tam kazanie o tym, co to jest centrum handlowe. To był jedyny raz, kiedy wyczułem ostry opór, że ludzie słuchają mnie jakby z zaciśniętymi zębami. Co on tu gada? Że to nie jest świętowanie niedzieli, jak my sobie idziemy połazić po sklepach?
 

Oni uważali, że jest…
 
Czułem opór, kiedy mówiłem, że to nie jest forma bycia razem w rodzinie, przeżywania tego akurat w centrum handlowym.
 

Dla wielu ludzi wizyta w centrum handlowym to jedyny pomysł na to, jak spędzić czas z rodziną.
 
To prawda. Nie uznaję tego za najlepszy pomysł na budowanie więzi rodzinnej, wszak to przede wszystkim miejsce handlu. Jeśli ktoś przeznacza właśnie niedzielę na zakupy produktów na cały tydzień, to trudno nie ulec wrażeniu, że naruszany jest charakter chrześcijański tego dnia.
 

Osobną sferą grzechów współczesności są te związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, byciem pracodawcą, poszanowaniem praw pracowników, z płaceniem podatków, z poszanowaniem prawa.
 
Dylematy moralne często są tu bardzo duże – na przykład zapłacić podatki czy zwolnić kogoś z pracy, bo koszt pracownika jest tak wysoki, że płacenie pełnych podatków powodowałoby konieczność redukcji zatrudnienia. Bardzo często nie można jednoznacznie ocenić, które rozwiązanie jest słuszne. Trzeba raczej pomóc rozeznać i spróbować pokazać pewien kontekst. Oczywiście, z drugiej strony, trzeba pytać o motyw: „Dlaczego nie chcesz płacić podatków? Czy dlatego, żeby więcej zarobić, czy dlatego, żeby móc ludzi zatrudnionych utrzymać?”.
 

Dość powszechne jest ściąganie plików z Internetu, i argumentacja, że w tej konkretnej sytuacji nie jest to kradzież, tylko na przykład walka z korporacjonizmem.
 
Ktoś może głosić wspaniałe hasła o walce z korporacjonizmem, a jego motywy będą bardzo przyziemne. Zgadzam się, że pytając o ocenę wartości moralnej takich działań jak ściąganie plików czy kopiowanie programów, trzeba wziąć pod uwagę, czy zyski osiągane przez korporacje nie są nieuczciwe lub za duże. Być może. Jednak nawet jeżeli tak jest, to czy w tym wypadku czyjaś niesprawiedliwość usprawiedliwia mój zły czyn?
 

Do konfesjonału przychodzą ludzie po to, żeby kapłan pomógł ocenić sytuacje, które są poniekąd nowe i nie ma tutaj utartych szlaków i jasnych recept. Czytałam kiedyś artykuł o aptekarzu, który odmówił sprzedaży środków, które uznał za wczesnoporonne. Długo szukał wyjścia z sytuacji, w której przeżywał konflikt sumienia.
 
Sytuacja jest inna, gdy ktoś jest zależny od swojego szefa i ryzykuje utratę pracy, a inna, jeżeli jest właścicielem i decyduje, że takie środki będą sprzedawane. Sam fakt, że takie leki są w ofercie, nie zmusza nikogo, żeby je kupował.
 

Niekiedy mówi się, że odpowiedzialność spoczywa głównie po stronie lekarza i pacjenta, który się decyduje na zakup takich środków.
 
Tak samo, jeżeli ktoś sprzedaje alkohole – powinien szanować granicę osiemnastego roku życia, żeby nie sprzedawać młodocianym czy pijanym, ale z drugiej strony nie odpowiada za to, czy ktoś się upije, czy nie upije.
 

Czy ginekolodzy powinni się spowiadać z tego, że przepisywali środki antykoncepcyjne?
 
To są nieraz sytuacje bardzo, bardzo trudne do rozeznania i lekarz musi to sam we własnym sumieniu ocenić. To on wie, jak działa lek, jakie ma skutki uboczne i komu go przepisuje. Spowiednik nie jest w stanie tego ocenić. Na przykład pewne środki hormonalne mogą mieć działanie antykoncepcyjne, ale mogą też mieć działanie lecznicze.
 

To może też być sposób na unik moralny.
 
Tak, ale nie da się tego ciągnąć długo. Ostatecznie on i pacjentka będą musieli sobie odpowiedzieć na pytanie, czemu to ma służyć.
 

Aktualnym, choć nie nowym problemem jest dawanie i branie łapówek. W jaki sposób ocenia Ojciec to zjawisko?
 
Tutaj znowu wraca rozróżnienie między złem a grzechem. Jeżeli osoba jest zdesperowana, bo potrzeba jakiegoś zabiegu ratującego życie czy zdrowie, i w takiej sytuacji słyszy: „Trzeba dać łapówkę”, i daje, to sytuacja moralna jest zupełnie inna niż wtedy, gdy ktoś świadomie daje łapówkę, aby z tego mieć konkretne korzyści majątkowe. W pierwszej sytuacji jest lęk, jest obawa, a także chęć wyrażenia wdzięczności.
 

Czy prezent dany post factum jest łapówką, czy tylko dowodem wdzięczności?
 
Znowu powiem: to zależy od przypadku. Na pewno trzeba wytworzyć takie mechanizmy i struktury, które będą eliminować tę sytuację. Byłem bardzo mile zaskoczony, widząc na oddziale szpitalnym wywieszkę, że personel nie przyjmuje kwiatów, a podaje konto charytatywne, na które prosi przelewać pieniądze przeznaczone na kwiaty.
 

A czy grzechem jest zaniedbanie rozwoju duchowego? Albo zdobywania wiedzy o tym, co jest dobre, a co złe?
 
Coraz częściej pojawia się wyznanie: „Nie czytam Pisma Świętego”. Pamiętajmy o dziedzictwie chrześcijaństwa. Zawsze byliśmy daleko w tyle wobec naszych braci protestantów pod względem czasu przeznaczanego na lekturę Biblii. Dziś coraz więcej katolików regularnie czyta Pismo Święte, w wielu pragnienie lektury Biblii się budzi. Zainteresowanie metodami studiowania tekstów biblijnych jest bardzo duże, świadczy o tym choćby olbrzymia popularność kurso-rekolekcji wdrażających w lectio divina. Zdarza się, że ktoś w konfesjonale pyta konkretnie: „Co mam czytać? Jak mam czytać?”. Niekiedy ktoś wprost prosi: „Proszę mi zadać za pokutę lekturę, bo to mnie zmobilizuje”.
 

Czy każdy powinien odczuwać obowiązek takiej lektury?
 
Jeżeli ktoś uważa się za wierzącego i ma możliwość pogłębić tę swoją wiarę, to tak. Skoro relacja do Boga jest centralna w moim życiu, to nie mogę jej traktować jak sto tysięcy innych relacji czy hobby, tylko rzeczywiście muszę jej poświęcić czas. Dzisiaj tych możliwości jest bardzo wiele. Jak ktoś mówi, że nie ma czasu zaglądać do Pisma Świętego, to można mu zaproponować, żeby sobie na komórkę zaabonował codzienny fragment Biblii. Z odpowiedniego portalu internetowego może sobie ściągnąć brewiarz. Można korzystać z katolickich serwisów internetowych, jak na przykład Mateusz.pl, wiara.pl, opoka.pl itd., a nawet z rekolekcji internetowych. Jeśli ktoś uczestniczy w jakiejś lokalnej wspólnocie Kościoła, parafii, powinien chociaż trochę interesować się prasą katolicką. Ale trudno to znowu obwarowywać jakimiś normami moralnymi.
 

Jest jeszcze kwestia pogłębiania swojej wiedzy w zakresie moralności. Niewiedza w tej dziedzinie, w przeciwieństwie do nieznajomości prawa stanowionego, zwalnia od winy. Niekiedy jednak niewiedza staje się niewiedzą zawinioną. Kiedy tak jest?
 
Gdy ktoś mógł zdobyć wiedzę potrzebną dla właściwej oceny jakiegoś czynu, a nie chciał.
 
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9



 
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook