logo
 

Katoflix

A
A
A
 
ks. Zbigniew Kapłański
Posłuchajmy bez podsłuchiwania
A jak to wygląda w odniesieniu do konkretnego penitenta? Przecież często po wyznaniu grzechów słyszymy tylko jaką litanię odmówić i ile razy?
 
Ja sam unikam spowiedników, którzy tak traktują spowiedź. Mój spowiednik (przecież ja też się regularnie spowiadam) zawsze określa mi jakieś zadanie i sposób jego wykonania.

Jak to wygląda w praktyce? Na niemal trzydzieści lat pełnienia posługi konfesjonału mogę zliczyć na palcach jednej ręki, ile razy zadałem litanię jako pokutę, a i to tylko na wyraźne żądanie penitenta, który chyba nie rozumiał inaczej określonej pokuty (Ja dokładnie raz zadałem litanię jako pokutę i to z tego samego powodu - przyp. Ks. Z.K.).
 
Natomiast zawsze - na ile czas pozwala - staram się odnieść do tego, co słyszałem w czasie wyznania grzechów. Bo przecież wyznawane grzechy to jakby objawy pewnej choroby, tyle że duchowej. Przecież lekarz - po usłyszeniu, co choremu dolega nie wysyła go do domu. W gabinecie lekarskim nieraz musimy się zastanowić nad wzajemną zależnością niektórych objawów choroby, musimy zanalizować tryb życia i sposób odżywiania. I tutaj podobnie?
 
Gdy ktoś grzeszy językiem, to zwykle zalecam mu na początek uczenie się odruchu przepraszania w sercu Pana Boga za użycie niepotrzebnych słów, gdy trudno mu opanować zdenerwowanie, to ma się od rana modlić o łaskę pokoju serca i patrzeć na Krzyż, gdy jakiś wąż irytacji zaczyna go kąsać (jak to opisane w Księdze Liczb - wydarzenie z wężami na pustyni - Lb 21,4-9).
 
Podobnie, gdy ktoś grzeszy narzekaniem, to najczęściej każę mu dziękować przede wszystkim Panu Bogu za łaskę życia i odkupienia, ale również za dar każdego spotkania z człowiekiem i za każdą okazję do zrobienia dobra. A zaraz potem - dziękować własnej żonie za smaczną zupę czy uprasowaną koszulę, własnej mamie za każdy znak zatroskania i miłości.
 
Na koniec dodam, że najlepiej udaje mi się pomagać osobom, które spowiadam stale, które starają się mieć jednego spowiednika. I tutaj jest podobnie jak z lekarzem - chyba nieroztropne byłoby leczenie choroby, zwłaszcza przewlekłej, odwiedzając każdym razem innego specjalistę. Na pełną premedytacji działalność szatana najskuteczniej odpowiada się systematyczną i zaplanowaną pracą.
 
Czy można z tego wyciągnąć wniosek, że nie wyznanie grzechów jest najważniejsze w spowiedzi?
 
Wiem, że na marginesie tego wywiadu Ksiądz Redaktor przypomni warunki dobrej spowiedzi. Zatem nie muszę długo rozwodzić się nad tym, że szczere wyznanie grzechów jest jednym z warunków ważnej spowiedzi. Ale popatrzmy na zdania wypowiedziane pod i nad tym warunkiem. Zarówno rachunek sumienia, czyli mądre przeanalizowanie własnych upadków, z ich genezą i wzajemnymi zależnościami, jak i opracowanie sposobów pracy nad sobą, są równie potrzebne do ważności - a nawet bardziej potrzebne do praktyczności spowiedzi. Bo przecież Pan Jezus chce, aby spowiedź w naszym życiu przynosiła owoce, aby coś zmieniała, czyniła świat coraz piękniejszym.
 
Ponieważ Ksiądz wciąż namawia, abym mówił konkrety, to dodam kilka przykładów. Jeśli ktoś mówi, że ma kłopoty z nieuporządkowanym zdenerwowaniem, albo z zachowaniem czystości, to zwykle pytam, jak wygląda modlitwa tego człowieka. Najczęściej słyszę, że słabo. Trzeba, aby penitent zauważył tę prawidłowość: silne namiętności można zwyciężać tylko przy pomocy łaski Bożej sprowadzanej w życie przez modlitwę. A zatem wspólnie wyciągamy wniosek - więcej się modlić.
 
A jak z kolei człowiek zaniedbuje modlitwę, to zwykle znaczy, że jeszcze nie odkrył jej wartości, poza tym, że jest dla niego mało ciekawa - wtedy zachęcam do urozmaicania sobie modlitwy. Tak wiele jest różnych źródeł, które mogą inspirować modlitwę osobistą, od Pisma Świętego począwszy.
 
strona: 1 2 3 4
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook