logo
 

Katoflix

A
A
A
 
ks. Zbigniew Kapłański
Rozdzielam łaskę
A czy Ksiądz ma czasem, czy może zawsze, poczucie dobrze spełnionego obowiązku?
 
Właściwie o tym nie myślę, choć czasem się pojawia. Ale wiem, że takie poczucie to jest dar Pana Boga i mi się nie należy. Czasem - niestety - czuję coś przeciwnego: rodzaj niepokoju, niesmaku i zadaję sobie pytanie, czy dobrze doradziłem, czy zadałem pokutę na poziomie penitenta, czy nie byłem zbyt łagodny albo zbyt ostry (czasem tak trudno odkryć, co ludziom jest bardziej potrzebne). Ale też wiem, że nieczęsto można coś skorygować, więc? trochę więcej się modlę w intencji tej osoby, niekiedy ofiaruję w jej (czy jego) intencji jakieś wyrzeczenie czy pokutę.
 
Mówi Ksiądz: "nieczęsto można coś skorygować", czyli czasem można? Jak to się robi? Zaczepia Ksiądz kogoś na ulicy i wraca do rozmowy ze spowiedzi?
 
Wykluczone. Seminarium skończyłem niemal 30 lat temu, ale pamiętam, że tajemnica spowiedzi obejmuje także danego penitenta, czyli nie tylko innym nic nie wolno o czyjejś spowiedzi opowiadać. Nie mogę w rozmowie z nim wracać do zamkniętych rozgrzeszeniem tematów, nawet jeśli bym chciał coś dodać. Ale może to zrobić penitent. Może sam, z własnej woli, poza spowiedzią chcieć o czymś szerzej podyskutować, może też wrócić do tego samego spowiednika. W takich wypadkach temat może powrócić.
 
W tym momencie muszę zadać Księdzu pytanie ważne dla bardzo wielu osób... Czy Ksiądz pamięta grzechy wyznane na spowiedzi? Wydaje się to niemożliwe... Przecież wielu ludzi unika znajomych księży, zaglądają do konfesjonału i uciekają, jak zobaczą znaną twarz, bo "co on sobie pomyśli, jak potem będziemy rozmawiali", "jak mu spojrzę w oczy na następnej lekcji religii czy zbiórce ministranckiej?", "na pewno zmieni o mnie zdanie". Jak to jest?
 
Czasem pamiętam, czasem nie pamiętam, nawet nie wiem, od czego to zależy. Ale wiem, co jest najważniejsze, Duch Święty doskonale dba o to, by to nie przeszkadzało w pracy duszpasterskiej, nawet w kontaktach towarzyskich. Wiem, że gdy ktoś zaufa, to się do siebie zbliżamy w bardzo głębokiej sferze człowieczeństwa. Jeśli się z kimś zaprzyjaźniłem, to najczęściej z osobami, które mnie wybrały jako stałego spowiednika. I do dziś to w niczym nie przeszkadza. Powiem z pełną szczerością: nigdy w mej głowie nie pojawiła się myśl, aby po spowiedzi inaczej spojrzeć na kogokolwiek. Jestem też pewien, że to jest wyłącznie zasługa Ducha Świętego, Jemu najbardziej zależy, aby Sakramenty Święte przybliżały ludzi do Pana Boga i do siebie nawzajem.
 
strona: 1 2 3
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook